Nasi nauczyciele na Malcie

W ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój 11 nauczycieli zrealizuje w te wakacje 60-godzinne szkolenia językowo-metodyczne w trzech różnych krajach europejskich. Oto relacja pierwsza.

Odprawa i przelot na Maltę bez przygód. Wylot z Krakowa 6:55, przylot przed czasem 9:20. (…) Organizacja odbioru z lotniska, transport i zakwaterowania w apartamencie sprawnie i bez zbędnej zwłoki.

Pierwsze kroki – zintegrowanie ze szwajcarskim uczestnikiem płci odmiennej,  kończącego się analogicznego kursu. Odbyła się niezbędna w takich okolicznościach wymiana poglądów odnośnie zakwaterowania, warunków organizacyjnych, spostrzeżenia co do samego kursu, szkoły jak i codziennego funkcjonowania socjalno-bytowego oraz naocznych wniosków co do atmosfery i klimatu i bieżącego życia w otaczającej rzeczywistości, ze wzmiankami możliwości i konieczności spędzania czasu w kulturalnej i przyjaznej atmosferze. Wchłonęliśmy w formie integracji i pozyskiwania nowych międzynarodowych wrażeń uwagi i wyartykułowane do nas interpersonalnie doświadczenia subiektywnego odbioru co do fachowości i samej atmosfery tak szkoły jak i całego kursu.

Po niezbędnej aklimatyzacji – rozeznanie najbliższego otoczenia wraz z weryfikacją możliwości zaopatrzeniowych w celu przetrwania i umilenia sobie na pozór trudnych i uciążliwych warunków klimatycznych. Po zaprowiantowaniu na niepracującą niedziele, przystąpiliśmy do rozpoznania tras komunikacyjnych koniecznych na pojawienie sie w odpowiednim miejscu i czasie  na poniedziałkowych zajęciach w szkole.

Postanowiliśmy pokonać trasę ze Sliemy spod apartamentów na Vallettę, bezpośrednio do samych drzwi Easy School of Languages,w sposób tradycyjny – pieszo (jak widać na załączonym zdjęciu z radości przeszedłem ja w podskokach) – z pomiarem czasu przejścia jak i ustaleniem niezbędnych punktów kontrolnych (notabene w celu tzw. ewentualnej orientacji co do kroków milowych i czasoprzestrzennych). Pod same drzwi szkoły dotarliśmy w akceptowalnym czasie (prawdomówność trasy i osiągnięcia punktu docelowego na zdjęciach w załączeniu).

W ramach poznawania kultury, zachwytów nad architekturą i malowniczością otoczenia, zasięgania języka i rozpoznawania warunków lokalnych obserwowaliśmy tradycyjne wesele maltańskie (zdjęcie w załączeniu).

 

Bez marnowania czasu dokonaliśmy natychmiastowej orientacji, co do możliwości komunikacyjnych na wyspie, potwierdzając fakt nabyciem tygodniowego biletu autobusowego wraz z odbyciem inauguracyjnego przejazdu powrotnego do miejsca zakwaterowania. Jednocześnie zweryfikowaliśmy czas podróżny potrzebny do przyszłościowego planowania i organizacji czasu prywatnego po koniecznych zajęciach językowych.

Powrót, podniesienie sił witalnych oraz niezbędna aklimatyzacja na plaży i cholernie słonej wodzie. Nie osiągnęliśmy zadowolenia z planowanego ochłodzenia podczas kąpieli. Temperatura wody niewiele różniła sie od temperatury kamienistego podłoża i otaczającego powietrza. Z wody wprawdzie nie chciało sie wychodzić lecz zbliżającą sie pora nocna wymuszała determinację zmiany środowiska z morskiego na lądowe. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie osadzająca sie na naszej skórze wyschniętą ilość soli, zdolną wystraszyć każdego dbającego o zdrowe odżywianie  i dietę bezsolną.

Koniec dnia wymuszony niezbędnością poznania środowiska i stylu życia Maltańczyków i turystów w porze nocnej w tym naszej zintegrowanej szwajcarskiej współlokatorki. Powrót na Vallettę, różnymi środkami lokomocji – my autobusem, ona łodzią (ferry). Za namową koleżanki Lannone (takie szwajcarskie imię jej nadano) podjęliśmy decyzję zdywersyfikowania środków podróżnych podczas naszego pobyły, tydzień na bilecie autobusowym tydzień na wodnym. Nocny Zycie Valetty tego wieczora w tym dniu podporządkowane odbywającej się fieście (zdjęcia wzdłuż ul. Republiki oraz bezpośrednio spod biblioteki narodowej a także z koncertu wewnątrz pałacu Wielkich Mistrzów w załączeniu). Uczestniczyliśmy w ramach projektu asymilowania się z autochtoniczną kulturą w sposób bardzo czynny.

Dzień zakończyliśmy ostatnim kursem autobusowym do chałupy, podsumowując jeszcze spacerem wzdłuż nabrzeża – i były to juz godziny następnego pięknie rozpoczynającego się dnia.

 

I to by było na tyle z pierwszej relacji.

Tomasz L. Eugeniusz L.

Skip to content